piątek, 18 sierpnia 2017

/MIŁOŚĆ TO PIEKIELNY PIES - CHARLES BUKOWSKI/

Czasami, żeby zmienić swoje podejście do życia nie trzeba robić w nim radykalnych zmian. Może wystarczy tylko spojrzeć na nie z trochę innej perspektywy, niekoniecznie przez pryzmat własnych doświadczeń, ale właśnie patrząc na nie oczami innych ludzi. A możemy zrobić to w jeden, łatwy sposób- sięgnąć po poezję. Brzmi banalnie. Bo przecież każdy może nabazgrać parę słów na kartce. Rzeczywiście, są wiersze i poeci, których ciężko zrozumieć, których sztuka wydaje się, na pierwszy rzut oka, bez ładu i składu. Są też tacy, którzy piszą banalne, nie niosące żadnego przekazu wiersze. Oczywiście, to prawda. Jeśli na początku naszej, nazwijmy to, przygody z poezją trafimy na nieodpowiednie dla nas zbiory, które uznamy za nic nie wnoszące do naszego życia, na pewno nie będziemy przyjaźnie do niej nastawieni. Dlatego zanim sięgniemy po tego typu książkę, najpierw zapoznajmy się z grubsza co się w niej znajduje.


Charles Bukowski. Nie tylko twórca wielu świetnych książek i wierszy, ale też zwykły człowiek ze zwykłymi, ludzkimi problemami. Jego poezja pomimo swojej bezpośredniości, która niektórych może odrzucać, ma głęboki sens i wiele przekazów. Uwierzcie mi, że nigdy nie zaznaczyłam w żadnej książce aż tyle fragmentów. Nie wiem jak będzie z wami, o ile zdecydujecie się zakupić tą pozycje, ale ja odnalazłam w niej części siebie. Tak jakby autor wiedział, co momentami czułam i ukrył to między wierszami.


Komu na pewno nie polecam tej książki? Osobą, które z odrażeniem patrzą na słowa chuj, cipa, pieprzenie... taka osoba uzna tą książkę za nieprzyzwoitą, a może nawet niepoprawną. Albo po prostu się speszy, a nie to na celu ma ta książka. Trzeba mieć dużo dystansu do życia i siebie, żeby dobrze ją odebrać, a co najważniejsze, żeby poprawnie odczytać jej przekaz.

A jeśli mamy dystans do takich rzeczy, nie widzę żadnych przeciwwskazań. Książka jest gruba, wierszy jest dużo, każdy znajdzie coś dla siebie. Szczerze mówiąc mi też niektóre z tych wierszy nie przypadły do gustu, pomimo, że całą twórczość zawartą w tym tomie oceniam bardzo wysoko. Ale chyba o to właśnie chodzi, bo przecież nic nigdy nie jest idealne. Każdy z nas jest inny i lubi inne rzeczy, prawda?


Może łatwiej będzie wam przekonać się do kupna tej książki, gdy poznacie jeden z wierszy i kilka cytatów z tej książki.

Chopin Bukowski 
To jest mój fortepian.
Telefon dzwoni i ludzie pytają: 
Co tam robisz? Może uchlalibyśmy się razem? 
A ja mówię: 
Siedzę przy fortepianie.
Co? 
Siedzę przy fortepianie.
Odkładam słuchawkę.
Ludzie mnie potrzebują. Czymś ich wypełniam. 
Jak mnie nie widzą jakiś czas wpadają w rozpacz, chce im się rzygać. 
Ale jak widuję ich za często chce się rzygać mnie. Trudno żywić innych cierpiąc samemu głód. 

"Prędzej umrę niż się rozpłaczę. Nie mogę
znieść łajdaków i nie mogę bez nich żyć.
opieram głowę o białą
lodówkę i mam ochotę wydać z siebie 
ostatni skowyt życia, ale 
jestem większy niż góry. "

"nigdy nie uważajcie się za lepszych i/lub 
szlachetnych 
ani nigdy nie próbujcie takimi być."

"Związki pomiędzy ludźmi po prostu nie są trwałe (...)
Jak gdyby nie istniały"



Tytuł oryginalny: 'Love Is a Dog From Hell' 
Autor: Charles Bukowski
Moja ocena:★★★★★ (dokładniej 4.5)









środa, 26 lipca 2017

MOJA OPINIA O 13 REASONS WHY / DEPRESJA / SAMOBÓJSTWO

Uwaga spojlery 


13 reasons why jeden z najpopularniejszych seriali w ostatnim czasie, na temat którego krążą skrajnie różne opinie. Historia Hanny Baker, która postanowiła odebrać sobie życie sporzadzając wcześniej listę 13 powodów, dla których,  albo raczej,  przez które to zrobiła. Dziewczyna dokładnie analizuje to co przeszła. Nagrywa 13 kaset. 13 osób. 13 powodów. Sporządza listę osób, które kolejno mają odsłuchać kasety. Zostawia pudełko pod drzwiami domu przyjaciela. I wraca do swojego mieszkania, by odebrać sobie życie.

Spotkałam się z różnymi opiniami na temat tego serialu. Jedni uważają, że wiele ich nauczył. Moja przyjaciółka nawet stwierdziła, że powinni puszczać go w szkołach, z czym po części się zgadzam. Jest grono osób, które uważają, że powinno powstawać więcej takich produkcji #przerywamymilczenie.
Jednak są też osoby, które ten serial uważają za porażkę, twierdzą, że problemy (powody) Hanny były wyolbrzymione a nawet błahe. Wyrażanie swojej opinii zaczynają zazwyczaj słowami 'Ja na jej miejscu...' 'Ja w takiej sytuacji..'  I w takich momentach zapominają o tym, że każdy jest inny i inaczej reaguje na dane sytuacje. Po drugie, osoby wypowiadajace się krytycznie na temat Hanny nie miały styczności z jej problemami, nie były ofiarami przemocy internetowej, nie były osamotnione, nie były świadkiem gwałtu, a co dopiero nie zostały same zgwałcone. Nie miały też depresji. Więc jak mogły zrozumieć co czuła bohaterka?
Oczywiście, zgadzam się, że niektóre z powodów były lekko wyolbrzymione, a niektóre osoby nie powinny znaleźć się na taśmach. Ale skoro Hanna uznała, że te osoby się tam znajdą, najwyraźniej miała ku temu powody.

Depresja nie jest chorobą, którą nabywasz z dnia na dzień. To długi proces zapadania w głąb siebie. Na początku powoli, może nawet nie jesteś wtedy tego świadomy, a z czasem zamienia się to w górską kolejkę jadącą tylko w dół. Krzyczysz, ale masz zaklejone usta. Nikt cię nie usłyszy. Więc dusisz to w sobie i nakręcasz się dodatkowo. Widzisz tylko problem i uważasz się za jego przyczynę. Zauważasz, że gdzie nie pójdziesz, w jakim miejscu się nie znajdziesz, dzieje się coś złego. Z twojego powodu. Tak było właśnie z Hanna. Nie wiem ile dokładnie trwał okres jej choroby, ale z tego co wywnioskowałam oglądając serial było to około 12 miesięcy. Dość długi okres, żeby wmówić sobie, jak bardzo jesteś beznadziejny i niepotrzebny. Wystarczający okres, żeby zapaść w poważną depresję. Ale też wystarczający okres dla ludzi z naszego otoczenia, by mogli zauważyć, że coś dzieje się nie tak. U Hanny nikt tego nie zauważył. Do momentu, kiedy było już za późno.


'Powody, które miała Hanna nie są wystarczające, żeby odebrać sobie życie.' Spotkałam się z taką opinią. Zastanowiłam się wtedy, czy może jest jakiś "dobry" powód by odebrać sobie życie? Może ktoś kiedyś spisał je na liście lub umieścił w tabelce a mi o tym nie wiadomo? Skoro ktoś wypowiada się na ten temat mówiąc, że Hanna nie miała prawa się zabić, bo spotkało ją za mało złych rzeczy, albo zbyt błahe problemy miała. Nie rozumiem, jak można klasyfikować powody odbierania sobie życia. Bo skoro Hanna nie mogła tego zrobić, to kto może? Ja jestem zdania, że każdy powinien żyć aż do naturalnej (bądź nie planowanej) śmierci, ale mimo wszystko staram się zrozumieć ludzi, którzy postanawiają umrzeć szybciej. W takim momencie nie należy klasyfikować ani oceniać. Oczyścić każdy ma prawo mieć swoją opinię, ale ludzie jakim prawem oceniacie nie znając tej osoby, nie znając jej myśli, nie będąc nią?!


Wiecie czym jest efekt motyla? Historia z 13 powodów jest idealnym przykładem tego zjawiska. Kiedy motyl zatrzepota skrzydłami wywołuje powiew, który narusza wszytko dookoła niego, sprawia, że kolejne elementy zaczynają upadać. Pojawiają się kolejne problemy spadające na nas jak domino. Jeden po drugim. Po kolei. Może ich być 13, może być więcej. Aż w pewnym momencie upada ostatni klocek. I co wtedy? Miara się przebiera. Niektórzy z tego wychodzą, żyją dalej, jest okej, bo ciężko powiedzieć, że jest dobrze, na pewno nie od razu. A inni...decydują postąpić tak jak Hanna.


Po części zgadzam się z osobami, które mówią, że Hanna powinna lepiej szukać pomocy. Oczywiście ona jej szukała, ona wolała o pomoc, jednak jej sygnały może nie były zbyt jasne. Albo trafiały do nieodpowiednich osób. Jednak gdyby Hanna zdecydowała się porozmawiać z kimś o swoich problemach (bo skoro była w stanie nagrać taśmy i opowiedzieć na nich wszystko, dosłownie wszystko, to potrafiłabym też to powiedzieć komuś) może wtedy ktoś by jej pomógł? I tu jest właśnie haczyk. Po nagraniu taśm postanowiła dać życiu drugą szansę. Udała się do pedagoga szkolnego i powiedziała mu, nie w prost, co chce zrobić. (Czyli jednak powiedziała komuś i skończyło się znów tak samo.) Dała zbyt mało wyraźne znaki? No przepraszam bardzo, co miała powiedzieć? "Planuję odebrać sobie życie?" Pytanie czy wtedy pan, do którego się udała zareagował by inaczej?



Wrócę na chwilę do samego początku. To pierwszych powodów, które jak słyszałam są "słabe i naciągane". No więc internet. Coś, bez czego nie możemy żyć. Miejsce, do którego dostęp ma prawe każdy. I jedno zdjęcie, które może zrujnować twoją reputację. A w dzisiejszym świecie to, co o nas mówią ma wielkie znaczenie. Zwłaszcza kiedy będąc nową w szkole, już na samym początku, każdy uważa cię za dziwkę, później lesbijkę, łatwą laskę, którą można wykorzystać. Pomyślcie dziewczyny jak to jest nie mieć nic do powiedzenia i tylko słuchać szeptów za plecami. Nie każdy potrafi się postawić. Charakter i psychika Hanny nie pozwoliły jej na to. Była zbyt słaba, nie miała siły przebicia, ani pewności siebie. Nie potrafiła się obronić. Traciła po kolei osoby, którym myślała, że może zaufać. Czuła się osamotniona i wykluczona.


Być może Hanna była już zmęczona szukaniem pomocy, może nie miała siły na kolejne ciosy od życia. Myślę, że ten serial powstał głowie ku przestrodze. Ważne jest żebyśmy potrafili zauważyć objawy depresji i osamotnienia, jakie miały miejsce w przypadku Hanny, ale też te które występują u ludzi z naszego otoczenia. I przede wszystkim ludzie(!) nie bądźmy toksyczni, nie wykluczajmy innych i nie ufajmy każdej plotce. Musimy pamiętać, że każda nawet mała próba pomocy się liczy. Każda chwila poświęcona takiej osobie może wiele zdziałać. Poświęcamy trochę uwagi innym i nie myślmy tylko o sobie. Może w ten sposób uratujemy komuś życie.

Dziękuję za uwagę.







czwartek, 20 lipca 2017

/SKAZA - ZBIGNIEW ZBOROWSKI/ przedpremierowo


 Zagłębienie tuż pod potylicą, pomiędzy kręgami c1 i c2, to najsłabiej osłonięty punkt kręgosłupa szyjnego. Nawet lekkie uderzenie skutkuje przerwaniem rdzenia kręgowego i śmiercią. Tak ginie młoda kobieta, doktorantka Zakładu Fizyki Jądrowej. Spokojna, ułożona i lubiana kobieta. Więc komu mogłoby zależeć na jej śmierci? Jedno jest pewne, w ten sposób nie zabijają amatorzy. To była zbrodnia, wręcz doskonała. Zabójca nie pozostawił po sobie żadnego śladu. Więc jak go odszukać, jeśli wszystko oparte jest na domysłach i pełne niedopowiedzeń?

Śledztwem zajmuje się Bartosz Konecki, którego stan emocjonalny w ostatnim czasie nie jest stabilny. Mężczyzna w swoim życiu przeszedł załamanie nerwowe i momentami nie kontroluje agresji. Czy ktoś mu ufa? I co ważniejsze, czy on sam ufa sobie? Czy po takich przejściach jest w stanie prowadzić tak skomplikowane śledztwo?

Rok 1939, Uniwersytet im. Jana Kazimierza we Lwowie. Polski naukowiec dokonuje wielkiego odkrycia, które można wykorzystać do produkcji broni masowego rażenia. Czy to możliwe, że jego zapiski mają jakiś związek z morderstwem?


Jest wiele książek, w których główny wątek to zabójstwo. Fabuła opiera się na śledztwie, a my wcielając się w głównego bohatera staramy się rozwiązać zagadkę. Z czasem odkrywamy powiązania, łączymy fakty i nawet już kilka stron przed rozwiązaniem akcji domyślamy się, jak to wszystko się zakończy.

Ale co jeśli z każdą stroną wszystko coraz bardziej się komplikuje, jeśli każda nowa poszlaka okazuje się błędna, a początkowo błahe fakty zaczynają mieć wielkie znaczenie? Tak właśnie jest ze Skazą, autor wiele razy spycha nas z tropu, i kiedy już myślimy, że wiemy co i jak, pokazuje nam, że jesteśmy w błędzie, do ostatnich stron trzyma nas w niepewności, by na końcu całkowicie nas zaskoczyć.


Przeplatanie rozdziałów z prowadzonego w teraźniejszości śledztwa i wydarzeń z przeszłości na pewno dodaje tej książce tajemniczości. Wątek wojenny wpleciony w kryminał stanowi naprawdę dobre połączenie i dzięki temu książka staje się bardziej skomplikowana i interesująca. 
Sam kontrast pomiędzy dwoma "światami" jest dużym urozmaiceniem, dzięki czemu nie skupiamy się tylko na fabule, ale widzimy dużo ukrytych przekazów w tej książce. 

Kolejna świetna polska książka, coraz więcej w naszym kraju znakomitych pisarzy. Naprawdę warto sięgnąć po nią, nawet jeśli nie zachwyci ona was tak bardzo jak mnie, to jestem pewna, że się nie zawiedziecie.

Cieszę się, że miałam okazję sięgnąć po tą książkę przedpremierowo, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak. Premiera już 2 sierpnia.


Tytuł oryginalny: 'Skaza'
Autor: Zbigniew Zborowski
Moja ocena: ★★★★★
Premiera: 2 sierpnia 2017










piątek, 12 maja 2017

Podsumowanie marca i kwietnia #2

Z założenia podsumowania miesiąca powinno robić się...  co miesiąc. Ale oczywiście ja to ja i muszę mieć wszystko na opak. Mam nadzieję, że przez następne miesiące takie posty będą się pojawiać regularnie.


Marzec, jeśli chodzi o czytanie, był wręcz tragicznym miesiącem. Przeczytałam cztery książki, z czego jedna miała niecałe dwadzieścia stron. Za to kwiecień wypadł dużo lepiej. Sześć książek. Może to mało, bo jak patrzę ile inne osoby czytają- dwadzieścia albo i więcej książek w miesiąc, to czuję się jakbym w ogóle nie pasowała do określenia "mola książkowego". Jednak nie samymi książkami żyje człowiek i nawet jakbym chciała usiąść i czytać cały dzień, to jest to (niestety) nierealne. Może kiedyś, jak dożyję później starości i będę siedzieć z książką i kotem na kolanach... marzenie.

Pierwsza książka, czyli "Potomkowie" o której jest osobny post była jedną z najlepszych książek tego roku. Dostałam ją od czytam.pl i od razu po otworzeniu paczki czułam, że to będzie dobre. Jeśli chcecie poczytać więcej to zapraszam kilka postów niżej.

O "Latarniku" i "Kamieniach na szaniec" nie będę się rozpisywać, bo chyba każdy je zna. Czytał bądź nie (nie każdy kto lubi książki musi czytać lektury, prawda?) Książki mi się podobały i były jednymi z lepszych lektur, przy drugiej z nich nawet uroniłam łezkę... Więc jeśli w przyszłości będziecie 'musieli' przeczytać którąś z nich, to naprawdę warto. Dają do myślenia i na pewno nie nudzą.

Ostatnia pozycja w marcu to "Bez słów" której recenzja też się pojawiła jakiś czas temu. Była lekka i przyjemna, myślę, że warta uwagi. Polecam zjechać kilka postów niżej i poczytać o niej dwa słowa.


A w kwietniu... w kwietniu czytałam książki chyba z każdego możliwego gatunku. Jeden kryminał, new adult, science fiction, dwa poradniki i romans o tematyce wojennej. Każda z nich na swój sposób czymś mnie ujęła.

Pierwsza na liście to "Skorumpowani" czyli historia inspirowana prawdziwymi zdarzeniami. Akcja dzieje się w Szwecji, która zawsze uważana była za idealne miejsce, spokojne, przyjazne. Po przeczytaniu tej książki możecie zmienić zdanie.

Śledztwa w sprawie brutalnych zabójstw zostają zamknięte i policja nie stara się ich rozwiązać. Wręcz przeciwnie, robi wszytko by sprawa nie wyszła na jaw. Bo kogo może obchodzić śmierć kilku prostytutek? Jedyną osobą zainteresowaną sprawą jest dziennikarka Annie Lander, która pomimo zakazu przełożonych postanawia prowadzić śledztwo na własną rękę. Może mieć to dla niej tragiczne konsekwencje, ale prawdopodobnie to jedyny sposób, by poznać prawdę o zabójstwach.

Kiedy weszłam na goodreads by zaznaczyć, że przeczytałam tą książkę- byłam zaskoczona, że jej ocena wynosi dużo poniżej trzech gwiazdek. Nadal nie wiem dlaczego tak jest, bo książka jest świetna. Ale mi zawsze podoba się coś, czego inni nienawidzą...

Kolejna na liście jest "Akuszerka" którą ja kocham i jeśli widzieliście poprzedni post to zdajecie sobie z tego sprawę, a jeśli nie to proszę scrollować i przeczytać.


"Blask" to jedyna książka, którą kupiłam w marcu i nie żałuję tej decyzji, bo była naprawdę fajna, lekka i wciągająca. Ludzie wyruszają z Ziemii na dwóch statkach kosmicznych (Empireum i Nowym Horyzoncie) by rozpocząć życie na nowej planecie. Podróż ma trwać kilkadziesiąt lat, ale perspektywa nowego, lepszego życia sprawia, że setki ludzi biorą udział w misji. Niestety dochodzi do konfliktu pomiędzy ludźmi z bliźniaczych statków i nikt do końca nie wie jaka jest jego przyczyna. Wawerly po pewnym czasie odkrywa jakie plany ma przywódczyni Nowego horyzontu wobec dziewczyn z Empireum...
Ja nie mogę doczekać się, aż przeczytam kolejny tom. Myślę, że warto, bo książka jest naprawdę ciekawa.

Kolejne dwie książki, czyli "Kim być? Sheila zaczyna od nowa" oraz "I tak dalej" to książki o życiu, w których nie liczyła się fabuła, tylko przemyślenia autora. Tego typu książki są ciekawą odmianą, dzięki nim możemy spojrzeć na świat przez pryzmat doświadczeń innych ludzi. Pierwsza książka, czyli "Kim być" jest specyficzna i bardzo bezpośrednia, ale trochę za dużo tam kutasów i ruchania (dosłownie, te słowa występują tam częściej niż przecinki). Jednak "I tak dalej" pomimo szczerości autora i wielu przekleństw i wulgaryzmów potrafi bawić, nie męczy i na pewno nie odrzuca od siebie. Tak jak pierwszej pozycji nie poleciłabym każdemu, tak drugą z nich mogę bez zastanowienia wam zaproponować. Jest krótka i ciekawa. Naprawdę warto po nią sięgnąć.

Ostatnia książka, o której napisałam kilka dni temu post to "Remedium" więc myślę, że nie ma sensu tutaj pisać minirecenzji, skoro post niżej macie pełną opinię na jej temat.


A wam ile książek udało się przeczytać? Czytaliście którąś z wyżej wymienionych?


Buziaczki :*




wtorek, 9 maja 2017

/REMEDIUM - SUZANNE YOUNG/



Jedną z rzeczy, która w życiu jest najważniejsza to tożsamość. To świadomość tego kim się jest i po co się żyje. A co jeśli twoje prawdziwe życie spada na dalszy plan? Program, który ma chronić, pomagać i wyciągać ludzi z rozpaczy staje się całym twoim życiem. Oddajesz się czemuś, co ma pomagać. Ale czy na pewno?


Quinlan McKee od kilku lat pracuje pomagając rodzinom, które utraciły kogoś bliskiego. Wciela się w nastolatków, którzy odeszli. Przez kilka dni odcięta od świata Quinlan przestaje istnieć zamieniając się w innego człowieka. Żyjąc jego życiem, zachowując się jak on, nosząc jego ubrania i spiąć w jego pokoju. Wszystko po to, by rodzina mogła się pożegnać, powiedzieć to, czego nie zdążyli przekazać dziecku za życia. Idealny sposób na zamknięcie relacji i pogodzenie się ze stratą, prawda? Ale czy życie od zlecenia do zlecenia na pewno jest bezpieczne dla sobowtórów ?

Wkraczajac w życie poszkodowanej rodziny bardzo ważne jest by trzeba przestrzegać jednej zasady - nie wolno angażować się emocjonalnie. Talent dziewczyny do wyrzekania się swojej osobowości sprawia, że staje się ona jedną z najlepszych w swoim fachu. Udaje jej się oddzielić prawdziwe życie od fikcji, chociaż czasami ciężko nazwać 'to' prawdziwym życiem.
                                           

Kilka dni po zakończeniu zlecenia, Quinlan zostaje wysłana do kolejnej rodziny, pomimo, że jest to zakazane i niebezpieczne dla jej zdrowia. Stanie się Cataliną Barnes może być ponad jej siły, jednak dziewczyna postanawia spróbować, pomimo, że wie jakie mogą być tego skutki.

Wszystko zaczyna się komplikować, gdy pomiędzy dziewczyną, a chłopakiem Cataliny rodzi się uczucie, a Quinlan pragnąca rodzinnego ciepła i miłości zapomina o zasadzie, by nie angażować się emocjonalnie. Chce stać się Cataliną, której życie wydaje się takie piękne i bezproblemowe. Jednak to tylko pozory, które z czasem zaczynają się rozmywać, a na światło dzienne pomału wypływają fakty, które dziewczyna stara się ułożyć w logiczną całość. Wtedy pojawia się pytanie. Co stało się tak na prawdę z Cataliną i kto jest za to odpowiedzialny. A co najważniejsze, jaki to ma związek z Quinlan.

Książka ta leżała u mnie na półce ponad rok. Czekała na swoją kolej, aż w końcu przyszedł na nią czas. Nie miałam co do niej zbyt wielkich oczekiwań, można powiedzieć, że nawet byłam nastawiona negatywnie, pomimo, że pomysł na książkę jest bardzo ciekawy. Jednak bardzo mi się podobała i nie mogę doczekać się, aż sięgnę po kolejną część. Remedium czyta się przyjemnie ze względu na główną bohaterkę, która ani razu nie wyprowadziła mnie z równowagi, co często zdarza się w przypadku narracji pierwszoosobowej. Jeśli szukacie czegoś lekkiego, co czyta się miło i szybko, to naprawdę polecam wam tą książkę.

Miłego dnia, całuski :*

Tytuł oryginalny: 'The remedy'
Autor: Suzanne Young
Moja ocena:★★★★☆



piątek, 21 kwietnia 2017

/AKUSZERKA - KATJA KETTU/

Są takie książki, przez które się przepływa bez wielkich emocji, o których zapomina się zaraz po odłożeniu na półkę i nawet nie myśli się, by kiedykolwiek do tej książki wrócić. Takich pozycji jest bardzo dużo. Przeciętne historie, nic nie wnoszące do naszego życia, ciekawe przez chwilę. Ale w tym przypadku tak nie było. Książka, o której wam dzisiaj opowiem nie jest absolutnie czwórkową pozycją. Może macie wrażenie, że mi się wszystko podoba, że nie jestem ani surowa, ani wymagająca, ale to nie tak. Ja po prostu czytam tylko to, co mi się podoba, a jeśli coś mi 'nie idzie' to po prostu to odkładam i nie męczę się. Proste? Proste.


Wracając do tematu Akuszerki- przykuła ona moją uwagę kiedyś w biedronce, kilka miesięcy temu zamówiłam ją w księgarni internetowej z myślą 'Romans wojenny? To na pewno będzie świetna książka!' ale jakoś później nie miałam na nią ochoty, przeczytałam kilka negatywnych opinii i nawet żałowałam, że ją kupiłam. Leżała tak na półce, porzucona, niechciana, zrobiło mi się jej żal, więc zaczęłam czytać. Pierwsza strona, druga, trzecia... nie dałam rady. Jakie to dziwne, że opinie innych ludzi miały w tym momencie tak wielki wpływ na mnie. Bałam się tej książki, nie chciałam się zawieść, może w tamtym momencie potrzebowałam jakiejś 'lżejszej' lektury. Nie wiem, po prostu nie zgrałyśmy się.

Jakoś tydzień temu postanowiłam dać jej drugą szansę. Tym razem, gdy zaczęłam czytać nie mogłam się oderwać i pochłonęłam kilkadziesiąt stron w jeden wieczór, co już dawno mi się nie zdarzyło. Pomyślałam sobie wtedy 'Halo! Przecież to miało być tak okropne, wulgarne i nie do zniesienia! Więc dlaczego mi się to podoba? Jestem jakaś inna?' Czytałam dalej, wstyd się przyznać, ale czekałam na moment, kiedy coś mi się nie spodoba. Nie doczekałam się. Przełożyłam ostatnią stronę i zamknęłam tą książkę. Ach moja Akuszerko jak ja przez Ciebie cierpię. Tego nie da się opisać słowami.


A o czym jest ta książka? O wojnie, dlatego jest brutalna, wulgarna, dobitnie szczera i okrutna. Dlatego nie ma co spodziewać się romansu pokroju Collen Hoover bądź Anny Todd (nie mówię oczywiście, że któraś z tych autorek nie potrafi pisać, wręcz przeciwnie, są to jedne z najlepszych autorek tego gatunku, ale mam nadzieję, że rozumiecie moje porównanie). W przypadku Kettu - pisarka w swojej powieści skupia się głównie na przedstawieniu uczuć bohaterki, nie tylko do jej ukochanego Johannesa, ale do całego wojennego świata. Książka napisana w formie pamiętnika pozwala nam poznać nawet najskrytsze zakamarki wojennej Finlandii. Bardzo dobitnie przedstawione zostało tło historii, środowisko,  w jakim rozgrywa się akcja wywiera na czytelniku duże wrażenie i myślę, że musimy właśnie na tym tle skupić się najbardziej.

Historia dziewczyny, która jest pielęgniarką, położną w małej wiosce, gdzie odbiera porody i pomaga ludziom leczyć choroby. Pewnego dnia do wioski przyjeżdża niemiecki oficer i robi zdjęcia do gazety. Czy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje? Najwyraźniej tak, ponieważ dziewczyna nie może zapomnieć o młodym mężczyźnie. Dzikie Oko, tak nazywają bohaterkę, wyjeżdża za ukochanym do obozu jenieckiego, gdzie oferuje pomoc jako pielęgniarka. Czy było warto porzucić dom? Czy Johannes jest tego warty? Jednak najważniejsze pytanie jakie zada sobie dziewczyna, to kim jest ten Johannes i jaką ona odgrywa rolę w jego życiu?


Najważniejsze w tej książce jest to, by nie nastawiać się na przesłodzoną historię z happy endem, która wprawi was w cudowny, wesoły nastrój. Nie oszukujmy się. Jest wojna, a podczas wojny nie ma powściągliwości, dlatego jeśli przekleństwa albo opisy pewnych czynności (związanych z porodami, operacjami lub czynnościami np. fizjologicznymi) są dla was jakimś problemem, to ta książka nie jest dla was, nie czytajcie jej, bo tylko się zniesmaczycie. Aczkolwiek myślę, że warto raz kiedy przeczytać coś tak dobitnego i mocnego.

Miłego dnia, całuski :*

Tytuł oryginalny: 'Kätilö'
Autor: Katja Kettu
Moja ocena: ★★★★★



























czwartek, 13 kwietnia 2017

/JEJ WSZYSTKIE ŻYCIA - KATE ATKINSON/

Naszła mnie niepochamowana chęć, by napisać o książce, którą czytałam dość dawno temu. Dlaczego? Otóż ostatnio zobaczyłam na bookstagramie, że ktoś zakupił tą pozycje. No cóż. Przypomniałam sobie o tej książce i zdałam sobie sprawę z tego, że pomimo jej fenomenu bardzo mało osób ją zna. Czemu tak się dzieje? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że uda mi się namówić chociaż jedną osobę to tej lektury. A mowa o Jej wszystkich życiach autorstwa Kate Atkinson, która była jedną z pierwszych książek na mojej półce. (Nie, wcale nie było to dawno. Czytam nałogowo od jakiegoś półtora roku, więc ta książka na mojej półce leży dobre kilkanaście miesięcy.)


O czym opowiada ta książka ? O życiu i umieraniu, życiu i umieraniu, życiu.... i tak w kółko. Dopóki nie zrobimy tego dobrze. Dopóki nasze życie nie przebiegnie tak jak powinno. Dopóki nie przeżyjemy go całego, od początku do końca tak, jak powinniśmy.

W zimie 1910 roku w Anglii podczas szalejącej śnieżycy rodzi się dziewczynka, która umiera, zanim zdąży zaczerpnąć pierwszy oddech. W tym samym czasie i miejscu rodzi się ta sama dziewczynka. Drugie życie. Druga szansa. Druga historia. Ta sama osoba. Wyobraźcie sobie, że tak jak ona możecie wszystko zmienić. Naprawić. Zrobić drugi raz. Uniknąć bólu i ran, jakie zadało wam życie.


Każdy chciał kiedyś cofnąć czas i zrobić coś inaczej. Wszyscy popełniamy błędy, mylimy się, robi różne rzeczy nie tak, jak trzeba, ranimy ludzi i schodzimy z właściwej drogi. But we are just a people. Ale gdyby tak móc wszystko naprawić i nie ponosić żadnych konsekwencji? Śledząc losy Ursuli Todd możemy przekonać się, czy mając nieskończoną liczbę możliwości, by przeżyć swoje życie, udałoby się nam uchronić świat przed przeznaczeniem. Czy moglibyśmy uniknąć cierpienia i bólu?

Akcja powieści rozgrywa się w Anglii. Bohaterka przeżywa w swoich życiach wiele traumatycznych wydarzeń. Lecz pomimo ponurego otoczenia, jakim jest wojenny świat można śmiało uznać tą książkę za pozytywną dla czytelnika. Nie jest ona dołująca mimo wielu przykrych, wręcz dramatycznych wydarzeń. Zawdzięczać to można autorce książki, która swoim dowcipem i wrażliwością sprawia, że nawet w najsmutniejszych momentach znajdujemy promyczek nadziei, że wszystko się jakoś ułoży. I tak się dzieje. Niestety naprawiając jeden z błędów bohaterce nie udaje się uniknąć całej masy innych niepowodzeń. Ale czy właśnie takie nie jest życie ? Czy nie zawsze wtedy, gdy chcemy zrobić dobrze i odnieść sukces- zdarza się coś, co przekreśla nasze plany?


Książka jest długa, nie ukrywajmy, że pod koniec może nam się troszkę nudzić. Szkoda, że nie mogę podzielić jej na części. Wtedy początek i środek dostałaby cztery gwiazdki, a ostatnie sto stron trzy. Dlatego moja ocena jest dość niejednoznaczna. Bardzo często tak mam z grubszymi książkami, które w pewnym momencie mnie męczą - siedzę wtedy i rozmyślam nad oceną. (Ale to chyba nie tylko mój indywidualny problem.) Więc będę surowa i powiem, że to była dobra książka, czwórkowa pozycja, aczkolwiek warta zobaczenia.


Pomimo, że minął już rok, pamiętam zadziwiająco dużo wątków tej powieści. Podobno dobre książki zostają w naszych sercach na zawsze. W tym przypadku tak właśnie się stało. Muszę przyznać, że po przeczytaniu jej wszystkich żyć nie byłam jakaś zachwycona. Byłam bliska stwierdzenia, że to była przeciętna (nawet słaba!) książka, ale po czasie zdałam sobie sprawę, że może nie byłam wystarczająco dojrzała, albo po prostu jej nie doceniłam. Teraz wertując strony zdałam sobie sprawę, że była to bardzo ciekawa przygoda. Naprawdę nie wiem co mnie od niej odrzuciło. Może nie byłam wystarczająco dojrzała ? Jest szansa, że za jakiś czas sięgnę po nią drugi raz... because why not ?



Tytuł oryginalny: 'Life after life'
Autor: Kate Atkinson
Moja ocena: ★★★★☆








sobota, 1 kwietnia 2017

/BEZ SŁÓW - MIA SHERIDAN/

Na świecie jest tak wiele książek, że każdy człowiek może wśród nich znaleźć pozycję idealną dla siebie. Niektórzy czytają klasyki, inni kryminały i thrillery, jeszcze inni uwielbiają odpływać w pozaziemskie krainy i wcielać się w nierealne postaci. Muszę jednak przyznać, że zarówno osoby, które preferują poważniejszą tematykę książek, jak i te, które na co dzień mają do czynienia z młodzieżówkami i romansami- sięgną z chęcią, choćby raz na jakiś czas, dla rozluźnienia, po taką powieść.

Jestem osobą, dla której kupowanie książek o miłości jest (nikogo nie obrażając) stratą pieniędzy. Nie wyobrażam sobie mieć regału zastawionego w tak mało różniących się książkach, które w większości opowiadają tę samą, ale jedynie lekko pozmienianą historię. Więc jeśli najdzie mnie ochota na jakiś "roztapiacz serca" to najczęściej pożyczam coś od znajomych i po jakimś czasie nawet potrafię zapomnieć o czym dana książka opowiadała.


Ale, ale, ale! W tym przypadku (dopiero po raz drugi w moim życiu) trafiłam na coś oryginalnego, z tego gatunku. Kiedy stanęłam przed biblioteczką  mojej koleżanki pytając o "coś na zastój czytelniczy" miałam na myśli coś zwyczajnego, kolejną historię przez którą przepłynę i na chwilę zapomnę o tym, jaki świat jest paskudny. W skrócie; NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ! Ta książka miała w sobie coś, co wyróżniło ją od innych. Niemałe znaczenie miał też sposób pisania autorki, który nie był ani infantylny i (to słowo najlepiej mi pasuje, chociaż nie powinno) pusty, ale poruszał coś w sercu. Kilka razy nawet uśmiechałam się jak głupia, co dziwnie wyglądało i założę się, że ludzie w pociągu patrząc na moją minę mieli niezły ubaw. 

A więc o czym jest ta książka? Bez słów opowiada o dziewczynie, która ma na imię Bree i jest zmęczona swoim dotychczasowym życiem. Po śmierci ojca postanawia opuścić miasto i wyjechać (w założeniu tymczasowo) na wieś. Kupuje domek nad jeziorem, gdzie próbuje zapomnieć o przeszłości. Przez przypadek, gdy wychodzi na zakupy, poznaje Archera, który od kilku lat prowadzi życie samotnika. Nie rozmawia z nikim, nie z powodu nienawiści do ludzi, ale w skutek utraty mowy. Jako mały chłopiec Archer w wypadku traci głos, co sprawia, że staje się niechciany. Inny. Ale to w oczach Bree czyni go wyjątkowym. Po pewnym czasie dziewczynie udaję się dotrzeć pod skorupę nienawiści, którą osłonił się jej milczący chłopiec. Czy jest możliwe, by powiedzieć co się czuje bez użycia słów? Czy rzeczywiście dla miłości nie ma rzeczy niewykonalnych?


Naprawdę bardzo dobra książka, której na pewno długo nie zapomnę. Nie była ona ani przesłodzona, ani koloryzowana, a na pewno nie banalna. Jeśli ja polecam tego typu książkę, to musicie wiedzieć, że ona jest więcej niż fajna. Więc teraz otwieracie strony księgarni, albo piszecie do znajomych, którzy mają tą książkę, biegniecie do biblioteki, albo modlicie się, żeby zmaterializował wam się jeden z egzemplarzy, bo śmiało mogę przyznać, że drugiej takiej książki nie znajdziecie.


Autor: Mia Sheridan
Tytuł oryginalny: 'Archer's Voice'
Moja ocena: ★★★★☆

Miłego dnia :)

























piątek, 10 marca 2017

/POTOMKOWIE - TOSCA LEE/

Po przebudzeniu nie pamiętasz nic, nie wiesz kim jesteś i skąd pochodzisz. Masz tylko list, który napisałaś do siebie zanim postanowiłaś usunąć z pamięci ostatnie lata. Przepełnia Cię nadzieja, że w nim znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania, ale niestety po jego przeczytaniu - masz ich coraz więcej.

Emily, to ja. Ty.

Nie pytaj o dwa minione lata… Nie szukaj ich w pamięci i nie staraj się grzebać w przeszłości. Od tego zależy twoje życie. Życie innych ludzi również.
Tak przy okazji, nie masz na imię Emily…


Więc kim tak na prawdę jesteś i czy aby na pewno chcesz to wiedzieć? Co się stanie, jeśli staniesz twarzą w twarz z prawdą? 

Nie zdajesz sobie sprawy z zagrożenia dopóki nieznajomy mężczyzna mówi Ci, że jesteś potomkinią Krwawej Hrabiny Elżbiety Batory odpowiedzialnej za śmierć setek osób. Dowiadujesz się, że jesteś ścigana i musisz uciekać przed mordercą. Ale co możesz zrobić kiedy nawet nie wiesz kim jesteś i nie masz kogo prosić o pomoc? Uciekasz zadając sobie tysiące pytań, na które nie ma odpowiedzi.
Wiesz jedno - musisz ratować swoich bliskich, pomimo, że ich nie pamiętasz. Musisz ich ocalić. Jednak by to zrobić najpierw sama nie możesz dać się zabić.


Uwielbiam... nie to stanowczo za mało, ja kocham tą książkę. Dlaczego? Jest w niej coś oryginalnego, co przyciąga uwagę. Czytając niektóre powieści mam wrażenie, że coś takiego już gdzieś słyszałam. W przypadku Potomków tak nie było, co jest bardzo dużym plusem dla każdego czytelnika.

Tak niepowtarzalna i intrygująca, ale też bardzo przyjemna powieść to rzadkość. Moim zdaniem wszystko było dopięte na ostatni guzik. Sama główna bohaterka jest tak ciepłą, dobrą i kochającą osobą, co sprawia, że przez tą historię przepływa się bez żadnego cienia zwątpienia w jej ideał.
Potomkowie są świetną książką niezależnie od wieku. Każdy znajdzie w niej coś wartego uwagi. Poza świetną akcją i bohaterami możemy dostrzec przekaz, jaki niesie ta książka. Dla Audry (przez ponad połowę książki czytałam Audury, ale nevermind) najważniejsze jest życie, nie tylko tych, których kocha, ale wszystkich, którym może w jakiś sposób pomóc. Pomimo, że każdy może okazać się jej wrogiem, postanawia zaufać. Czy dobrze robi powierzając swoje życie "obcym" osobom? Tego już wam nie powiem, bo przecież sami przeczytacie tą książkę, prawda?



Autor: Tosca Lee
Oryginalny tytuł:  'The progeny.'
Moja ocena: ★★★★★













czwartek, 2 marca 2017

Podsumowanie czytelnicze lutego. #1

Jak to możliwe, że ten czas tak szybko leci? Jeszcze niedawno śpiewaliśmy kolędy, za oknem padał śnieg, wydawało się, że zima będzie trwała wiecznie. Ledwo zdążyliśmy ponarzekać, a ona już sobie poszła. Zaraz przyjdzie wiosna, pierwsze kwiatki, listki na drzewach, ptaszki śpiewają... czy tylko ja tak bardzo kocham tę porę roku?

Wracając do konkretów, udało mi się przeczytać siedem książek, co może nie jest świetnym wynikiem, ale dla mnie jest jak najbardziej satysfakcjonujące. 


Pierwszą książkę na pewno kojarzycie z dziecięcych lat, kiedy mama czytała wam bajki na dobranoc, a wy odpływaliście do krainy Morfeusza. Jest to Alicja w krainie czarów której, przyznaję się, nigdy wcześniej nie czytałam, a może było to po prostu tak dawno temu, że nawet o tym nie pamiętam? Mniejsza z tym. Pierwszą rzeczą, która zaskoczyła mnie w tej powieści jest jej długość. Moje wydanie ma aż 135 stron, czego nigdy bym się nie spodziewała po żadnej bajce (dla dzieci?) Mogłoby się wydawać, że ta książka zwrócona jest tylko i wyłącznie do dzieci, a styl pisania będzie nieco infantylny, ale nie jest to prawdą. Chyba nie muszę mówić o czym ta książka opowiada, bo nie znam osoby, która by o niej nie słyszała. Po Alicję warto sięgnąć niezależnie od tego ile macie lat. Jest to idealna lektura na tzw. kaca książkowego. ★★★★★★★☆☆☆
                                             

Tę książkę czytałam w tamtym roku i nie ma słów, żeby określić jak bardzo mi się podobała. Jest to pierwsza część serii Niezgodna autorstwa V.Roth, opowiadająca o losach  Tris, która żyje w świecie, gdzie społeczeństwo podzielone jest na pięć frakcji, którym przyświecają różne cele. Każdy szesnastolatek musi przejść test predyspozycji, a później wybrać, do której frakcji chce należeć. Ten, który nie pasuje do żadnej z nich zostaje wykluczony i uznany za bezfrakcyjnego. A ten, któremu test wskazał kilka różnych cech charakteru, jest Niezgodny i musi zostać wyeliminowany. Dziewczyna dokonuje wyboru, którym zaskakuje wszystkich. Porzuca rodzinny dom i wstępuje do Nieustraszonośći, gdzie będzie musiała nauczyć się walczyć i stawić czoło swoim lękom, ale też ukrywać to, kim naprawdę jest. Czy znajdzie się ktoś komu będzie mogła zaufać ? Czy w miejscu, które wybrała jest miejsce na miłość? Jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki to musicie to zrobić! Mało jest książek, którym daję dziesięć gwiazdek, więc musicie mi zaufać, to co stworzyła Veronica jest niesamowite.  ★★★★★★★★★★


Sama się prosiła jest książką inspirowaną prawdziwymi zdarzeniami. Opowiada o losach dziewczyny, której życie zostało zniszczone w najbardziej paskudny sposób, jaki można sobie wyobrazić. Emma zawsze była lubiana, miała kochającą rodzinę, wielu przyjaciół, ale tej nocy wszystko się zmieniło. Dziewczyna budzi się przed drzwiami swojego domu, krwawi, jest brudna i zdezorientowana. Jedyne co pamięta, to że była z przyjaciółkami na imprezie. Ale co tam się wydarzyło? Dlaczego nikt nie odpowiada na jej smsy, dlaczego wszyscy się od niej odwrócili i nikt nie chce z nią rozmawiać. Wszystko staje się jasne, kiedy na Facebook'u zaczynają się pojawiać jej zdjęcia. Mnóstwo zdjęć, których nigdy nie zapomni. Książka ta jest przeznaczona dla dojrzałych czytelników, którzy będą potrafili zrozumieć przekaz, który niesie ta książka. Jeśli jesteście w stanie wczuć się w tą historię, albo chcecie przeczytać coś życiowego, coś prawdziwego, coś co pozostanie w was i o czym będziecie rozmyślać przez długi czas, to Sama się prosiła jest idealną pozycją dla was. ★★★★★★★★★★


Kolejna książka to Kiedy pada deszcz, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Spodziewałam się zwyczajnej młodzieżówki, która nic nie wniesie do mojego życia, ale tak się nie stało. Historia Kate jest idealną metaforą ludzkiego życia. Raz jest dobrze, raz jest źle. Jednego dnia pada deszcz, drugiego wychodzi słońce. Ważne jest, żeby się nie poddawać i cieszyć się każdą chwilą. Nawet jeśli stanie się coś strasznego, co zdawałoby się przekreślać całkowicie nasze życie, my nie możemy się poddać. Książka bardzo dobra, może trochę przesłodzona, ale w końcu romans ma taki być, prawda? Jeśli szukacie książki, która sprawi, że łzy poleją się strumieniami, a po chwili będziecie śmiać się jak dzieci, to ta historia będzie idealna. ★★★★★★★★★☆


Piąta fala. Ostatnia gwiazda. Jest to trzecia część trylogii, o której napisałam osobną (nie)recenzję, więc nie będę się tutaj rozpisywać, jeśli ktoś jest zainteresowany to wystarczy zajrzeć dwa posty niżej, gdzie znajdziecie więcej na temat tej trylogii. Jeśli chodzi o moją ocenę tej części, była ona bardzo ciekawa, ale w porównaniu z dwoma pierwszymi wypadła troszkę słabiej, dlatego dostaje tyle gwiazdek, ile dostaje.  ★★★★★★★★★★★★☆


Kolejna książka to Mapa nieba, którą dostałam od mamy i szczerze mówiąc nie ciągnęło mnie jakoś specjalnie do niej. Jest to kontynuacja 'Dowodu'  Ebena Alexandra, który przeżył śmierć kliniczną. Neurochirurg, który w swoich książkach opisuje swoje doświadczenia z podróży jaką przeżył w czasie śpiączki. Przekroczył granicę śmierci i odkrył niebo. W tej książce zawarte jest wiele listów osób, które spotkało coś podobnego. Ciekawe połączenie nauki, religii i zwykłego codziennego życia w jedną współgrającą całość. Dla osób, które ciekawi życie po śmierci jest to na pewno interesująca pozycja. ★★★★★★★☆☆☆ 


Ostatnia książka przeczytana w lutym to jeden z kryminałów autorstwa Remigiusza Mroza, z którym (wstyd się przyznać) dopiero zaczynam swoją przygodę. O Wotum nieufności nigdy nie słyszałam żadnej opinii (może dlatego, że jest to dość niedawno wydana książka) więc kupując ją nie spodziewałam się kompletnie niczego. Jako, że moja Biedronka jest zawsze zaopatrzona w książki i za każdym razem, gdy idę na zakupy muszę wrócić do domu z czymś nowym, weszłam w posiadanie tego (niemałego, bo liczącego ponad 600 stron) cudeńka. Mam nadzieję, że cała seria W kręgach władzy. będzie tak samo dobra jak pierwsza część. Autor wprowadza nas w świat, w którym nikomu nie można ufać, a w każdej chwili można stać się ofiarą manipulacji, świat, w którym każdy ruch, każde słowo, każdy drobny gest ma znaczenie. Mróz stworzył niebanalny obraz polityki, w której nic nie pozostawia się przypadkowi. Powieść ta w bardzo sprytny sposób wyłania na światło dzienne wiele spraw, o których nie zwykło się mówić publicznie. Fanom kryminałów ta książka niewątpliwie dostarczy wiele pozytywnych emocji. ★★★★★★★★★☆


A wam ile książek udało się przeczytać w lutym ? 





































piątek, 24 lutego 2017

Moje 10 czytelniczych nawyków.

Chyba każdy z nas ma jakieś nawyki, pomimo, że niekiedy tak powszechnieją, że przestajemy je zauważać i robimy to rutynowo. Niektóre są dobre, inne wręcz przeciwnie...

#1 Nie potrafię czytać bez słuchania muzyki.

Dojeżdżając do szkoły pociągiem nigdy nie mogłam skupić się na czytaniu, jeśli w uszach nie miałam słuchawek, z których leciałaby moja ulubiona playlista. Tak się do tego przyzwyczaiłam, że nawet siedząc w domu zawsze słucham muzyki podczas czytania. Chyba, że jestem sama w domu i panuje idealna cisza, wtedy jakoś obchodzi się bez słuchawek.

#2 Zanim przeczytam książkę zawsze sprawdzam jej oryginalny tytuł i rok wydania.

Trochę to dziwne. Wiem, ale tak już mam. Nie mam pojęcia skąd wziął się ten nawyk, ale jest to już taki mój mały rytuał. Kupuję książkę, otwieram, patrzę na rok produkcji i dopiero biorę się za czytanie.


#3 Zaczynając nowy rozdział, zawsze sprawdzam ile ma stron.

Ten nawyk ma dość banalne wytłumaczenie, którym jest brak czasu. Ja jestem osobą, która nie lubi przerywać czytania w środku rozdziału. To tak jakby wychodzić z kina w najważniejszym momencie filmu i wracać następnego dnia, żeby go obejrzeć do końca. Sprawdzając ilość stron danego rozdziału mogę lepiej rozplanować czas. Np. kiedy wiem, że zostało mi 10 minut, a rozdział ma 5 stron, to wiem, że zdążę go przeczytać, zaś kiedy ma powiedzmy 13 stron, to wolę odłożyć książkę i zacząć go później.

#4 Nigdy nie kupiłam książki droższej niż 27.99 zł.

Czy to nawyk? Może nie, może tak, ale wiem jedno: choćbym nie wiadomo jak bardzo chciała przeczytać książkę, ale jej cena nie będzie się mieścić w moich kryteriach, nie kupię jej. Często kończy się to ciągłym narzekaniem przez trzy dni, ale czy warto kupić jedną książkę, skoro w tej samej cenie mogę dostać dwie a nawet trzy. ( Nie mówię tutaj o jakiś wydaniach specjalnych, bo wtedy wiadomo, że ceny są wyższe ) Jestem zbyt oszczędna?

#5 Zawsze mam przy sobie książkę.

Nawet, jeśli wiem, że na pewno nie będę jej czytać, to biorę ze sobą książkę. Do szkoły, na zakupy, do babci, nawet do kina. Co z tego, że książka zajmuje pół miejsca w torebce. Co z tego, że nawet jeśli jakimś cudem znajdę czas, żeby ją otworzyć, skoro i tak przeczytam maksymalnie dwie strony. Ja muszę ją mieć przy sobie.

#6 Jedzenie podczas czytania.

Raczej powinno być Czytanie podczas jedzenia. Z czasem przybrało to własnie taki wymiar. Kiedyś lubiłam jeść podczas czytania, sprawiało mi to przyjemność, ale teraz jest mi bez różnicy.
Ale, ale, ale. Kiedy jestem sama i jem to zazwyczaj biorę książkę i czytam podczas jedzenia.
Oszczędność czasu to podstawa.

#7 Zapisywanie przeczytanych książek.

Na półce z książkami przyczepioną mam kartkę, na której zapisuje każdą książkę wraz z moją oceną (1-10) to samo robię z filmami, które obejrzę.
Później jak ktoś mnie zapyta o coś ciekawego do czytania/oglądania wystarczy, że spojrzę na listę.

#8 Kupuję dużo więcej książek, niż jestem w stanie przeczytać.

Robię żelazne zapasy na czarną godzinę, a mój portfel cierpi.

#9 Czytanie kilku książek na raz.

Jedna, dwie, no, może trzy da się zrozumieć, prawda? No ale siedem !? Może to dziwne, ale bardzo lubię zaczynać książki, a kończyć... niekoniecznie. Na półce mam jakieś 25 książek, które zaczęłam i może kiedyś skończę... za pięć lat...
Także u mnie w domu książki są wszędzie. Koło łóżka, na podłodze, na biurku, w plecaku, na stole a czasami nawet w łazience. Sama się dziwię, że nigdy nie mylą mi się wątki.

#10 Zakładki.

Nie zaznaczę strony zakładką, która nie pasuje do okładki książki. Wolę już zagiąć róg, niż mieć źle dopasowaną zakładkę. Paranoja? Bardzo prawdopodobne, ale czy ktoś mówił, że jestem normalna?



To już wszystko. Miłego dnia :)

                                                   

















środa, 22 lutego 2017

/PIĄTA FALA - RICK YANCEY/

Jak najprościej pozbyć się siedmiu miliardów ludzi? Wystarczy pozbawić ich  człowieczeństwa. Sprawić, by przestali sobie ufać'

" VQP 'Vincit qui patitur'  zwycięża kto wytrwa."
Czytając pierwszą część nie przeszło mi nawet przez myśl, że ta trylogia aż tak mnie oczaruje. 
Po drugi tom (Piąta fala. Bezkresne morze) sięgnęłam dopiero po roku. Nie spodziewałam się, że ta historia będzie tak obłędnie uzależniająca. Z każdą stroną czułam narastające napięcie.Z każdym rozdziałem byłam coraz bardziej pochłonięta. 
Chciałam więcej. 
Nie dało się tego lepiej napisać.
Rick Yancey powalił mnie tą książką na kolana. Dosłownie.


Trylogia opowiada o inwazji kosmitów. Brzmi banalnie? To tylko pozory. 
Wyobraźcie sobie, że bezcielesne, nieśmiertelne istoty przejmują władzę nad całą Ziemią.
Nagle wszystko w co dotychczas wierzyliście nic nie znaczy. 
Wszystkie przełomowe wynalazki przestają się liczyć. Cywilizacja chyli się ku upadkowi.
Wróg ma was w garści. a wy nie macie pojęcia jak się bronić.
Wszystko jest jedną wielką niewiadomą. 
Waszym życiem kieruje strach i niepewność.
A to wszystko dzieje się z dnia na dzień.
Następuje ciemność. 

Pierwsza fala pozbawia was elektryczności. Zabrano wam coś, bez czego nie potraficie żyć. W tych czasach niemożliwością jest brak samochodu, telewizora albo choćby telefonu. Jesteście zdani sami na siebie. 
Druga fala sieje zniszczenia. Pustoszy wszystko. Niszczy to, co budowano przez stulecia.
Trzecia fala. Infekcja. Miliardy ludzi umiera. Tylko nielicznym udaje się przeżyć. W tak krótkim czasie z siedmiu miliardów ludzi pozostaje tylko kilka tysięcy. 
Czwarta fala pokazuje, że nic nie jest takie, na jakie wygląda. Obcy ukrywający się w ciałach ludzi z dnia na dzień mordują każdego, kogo napotkają na swojej drodze.

'Nie ma nadziei bez wiary i wiary bez
nadziei. Nie ma miłości bez zaufania,
nie ma zaufania bez miłości.'

W świecie, w którym, żeby przetrwać nie można nikomu ufać Cassie wędruje ulicami Ameryki szukając ratunku. 
Na swojej drodze spotyka tajemniczego Evana, który daje je schronienie, ale też coś więcej. Poczucie bezpieczeństwa. Miłość? Czy Cassie będzie w stanie mu zaufać, pomimo, że wie iż 'Uzależnienie własnej egzystencji od innego człowieka to proszenie się o kłopoty' ?


Autor: Rick Yancey
Tytuł oryginalny: 'The 5th wave'
Moja ocena: ★★★★★










wtorek, 21 lutego 2017

książki, kakao i gorzka czekolada

Hej!
Mam na imię Zuza i zakładam tego bloga, żeby móc dzielić się z wami moim życiem.
A są nim głównie książki, kakao i gorzka czekolada.
Trzy najlepsze rzeczy służące do relaksu, jakie ludzkość sobie wymyśliła.
Co tu dużo mówić...
Każdy ma w życiu jakieś priorytety.
Jedni tylko marzą o kupnie nowej szminki albo gry komputerowej.
Innych pociąga sport.
Kochają chodzić na siłownię lub biegać.
Jeszcze inni całkowicie oddają się pracy.
A ja?
No cóż.
Ja żyje by czytać i czytam by żyć.
... no i jeszcze jest jedzenie, to taka moja pasja, albo raczej przekleństwo. nevermind 
Nigdy nie miałam zamiaru zakładać bloga, ale no cóż, z biegiem czasu wszystko się zmienia.Prawda?
Nie wiem jak za jakiś czas będzie to wyglądać.
Na pewno nie będę was tutaj zamęczać jakimiś rozległymi recenzjami, bo przyznaję się bez bicia. Nie umiem pisać.
Ograniczam się jedynie do stukania w klawiaturę.
Nie będę zanudzać was informacjami o sobie, moje życie nie jest ani trochę interesujące... jedynym słowem melancholia 
A ja będę raczej pisać o pozytywnych rzeczach.
Przecież w tym przytłaczającym świecie trzeba znajdować jakieś promyczki słońca, które rozjaśnią dzień...
Bo życie jest piękne. Czasami nas wkurza, ale pomimo to jest cudowne.
Ja nie uważam siebie za dobrą osobę. Ale staram się być lepsza. Chcę żyć tak, żeby kiedyś ktoś powiedział o mnie coś dobrego. Żeby ludzie myśleli, że byłam czegoś warta.
To ona, to właśnie ona mi pomogła...
Może dlatego własnie chcę zostać lekarzem, żeby komuś pomóc. Coś znaczyć...
Pomyśleć, że jeszcze rok temu myślałam, że życie jest beznadziejne i nie dostrzegałam w nim nic dobrego. Wtedy w moim życiu nastąpił przełom.
Książka mnie ocaliła.
Pamiętam jakby to było wczoraj. Mama włączyła telewizję, leciał jakiś fajny film, więc przyszłam i usiadłam na kanapie. Już po dziesięciu minutach zakochałam się w tym filmie. Była to Niezgodna. Po obejrzeniu tej ekranizacji nie mogłam się doczekać, żeby poznać dalsze losy bohaterów. Okazało się, że jest to trylogia. Zamówiłam więc wszystkie części. Kiedy kurier przywiózł mi książki zaszyłam się w swoim pokoju i czytałam,czytałam,czytałam.

I tak to się zaczęło. Żmudny proces uzdrawiania. No i... Pokochałam czytanie.
Książki mnie ocaliły. Czuję się wobec nich zobowiązana. One ocaliły mnie. Co mogę im dać w zamian.?Oprócz miejsca na półce i bezgranicznej miłości?
Ten blog to moje zadośćuczynienie. Częściowo.
We live to read and we read to live... 

  To by było na tyle. Miłego dnia :)

Zapraszam również na mojego bookstagrama.
https://www.instagram.com/p/BQxhHzJBgMJ/?taken-by=books.are.my.everything