sobota, 7 lipca 2018

/KOTLINA KŁODZKA/ Czyli na weekend w góry #1

Wakacje to czas, w którym nie warto planować, czasami lepiej zarezerwować pierwszy lepszy hotel, spakować walizkę i wsiąść w pociąg.  Niekoniecznie trzeba jechać na koniec świata, czasami wystarczy pojechać gdzieś blisko. Często miejsca, które wydawałyby się mało prestiżowe i nudne, mają do zaoferowania więcej niż oklepane kurorty turystyczne. Każdy z nas potrzebuje odpoczynku na własny sposób, trzeba tylko umieć odkryć na jaki.


Stacja docelowa: Polanica-Zdrój.
Odległość: 242km
Pasażerowie: 2
Łączna cena biletów: 82,99
Czas podróży: ok. 5h
Hotel: Villa Nina
Czas wyjazdu: 4 dni.


Tanio, blisko i w cudownej atmosferze. Każdy, kto chociaż raz był w Kotlinie Kłodzkiej nie zaprzeczy. Polskie góry mają do zaoferowania cudne widoki, klimat i atmosferę. To miejsce dla osób które szukają odpoczynku od miasta, zgiełku, smogu, tłoku, tępa i braku czasu na ciepłą kawę.


A pogoda? Ktoś powie, że woli jechać gdzieś za granicę, gdzie temperatury powyżej 30°C będą gwarantowane. To prawda, klimat naszego kraju nie raz zaskakuje. Podczas mojego wyjazdu jednego dnia padało od rana do wieczora, a drugiego termometry pokazywały 36°C. I wiecie co? Każdy z tych dni był piękny. Zarówno zapach górskiego deszczu, jak i wygrzewanie się na słońcu ma swój urok.


Poza chodzeniem po górach w tym roku postanowiłyśmy z mamą trochę pozwiedzać, ale przede wszystkim pobyć razem. Odwiedzilłyśmy park zdrojowy, kafejki z miłą obsługą, zwiedziłyśmy miasto poznając uroki jego uliczek, np. Aleję gwiazd koszykówki i fontanny.




W przedostatni dzień pojechałyśmy pociągiem (za niecałe 11zł) do Kudowy-Zdrój. Widziałyśmy park zdrojowy i park muzyczny,  zjadłyśmy pyszną pizzę w Cudowa i poszłyśmy do naszego głównego celu... kaplicy czaszek. Niestety robienie zdjęć wewnątrz kaplicy było zabronione, to zrozumiałe, bo kości, z których zbudowana jest kaplica ma prawie 300 lat. A kości jest ok.3 tysięcy plus ponad 20 tysięcy w zbiorowej mogile pod kaplicą. Miejsce to pełne jest grozy, ale też pobudza do refleksji. Naprawdę polecam każdemu odwiedzić je, gdy będziecie w okolicy.


 


                                                                                       
     












Czas wracać do domu, wszystko skończyło się tak szybko. Jeden dzień odpoczynku i leżenia w łóżku, dwa sumiennego zwiedzania Polanicy i Kudowy i urlop minął. Wrociłyśmy do domu zmęczone, ale zadowolone. Zwłaszcza mama, której przypomniały się dziecięce lata i która bardzo potrzebowała odpoczynku i to właśnie w górach go znalazła.



piątek, 18 sierpnia 2017

/MIŁOŚĆ TO PIEKIELNY PIES - CHARLES BUKOWSKI/

Czasami, żeby zmienić swoje podejście do życia nie trzeba robić w nim radykalnych zmian. Może wystarczy tylko spojrzeć na nie z trochę innej perspektywy, niekoniecznie przez pryzmat własnych doświadczeń, ale właśnie patrząc na nie oczami innych ludzi. A możemy zrobić to w jeden, łatwy sposób- sięgnąć po poezję. Brzmi banalnie. Bo przecież każdy może nabazgrać parę słów na kartce. Rzeczywiście, są wiersze i poeci, których ciężko zrozumieć, których sztuka wydaje się, na pierwszy rzut oka, bez ładu i składu. Są też tacy, którzy piszą banalne, nie niosące żadnego przekazu wiersze. Oczywiście, to prawda. Jeśli na początku naszej, nazwijmy to, przygody z poezją trafimy na nieodpowiednie dla nas zbiory, które uznamy za nic nie wnoszące do naszego życia, na pewno nie będziemy przyjaźnie do niej nastawieni. Dlatego zanim sięgniemy po tego typu książkę, najpierw zapoznajmy się z grubsza co się w niej znajduje.


Charles Bukowski. Nie tylko twórca wielu świetnych książek i wierszy, ale też zwykły człowiek ze zwykłymi, ludzkimi problemami. Jego poezja pomimo swojej bezpośredniości, która niektórych może odrzucać, ma głęboki sens i wiele przekazów. Uwierzcie mi, że nigdy nie zaznaczyłam w żadnej książce aż tyle fragmentów. Nie wiem jak będzie z wami, o ile zdecydujecie się zakupić tą pozycje, ale ja odnalazłam w niej części siebie. Tak jakby autor wiedział, co momentami czułam i ukrył to między wierszami.


Komu na pewno nie polecam tej książki? Osobą, które z odrażeniem patrzą na słowa chuj, cipa, pieprzenie... taka osoba uzna tą książkę za nieprzyzwoitą, a może nawet niepoprawną. Albo po prostu się speszy, a nie to na celu ma ta książka. Trzeba mieć dużo dystansu do życia i siebie, żeby dobrze ją odebrać, a co najważniejsze, żeby poprawnie odczytać jej przekaz.

A jeśli mamy dystans do takich rzeczy, nie widzę żadnych przeciwwskazań. Książka jest gruba, wierszy jest dużo, każdy znajdzie coś dla siebie. Szczerze mówiąc mi też niektóre z tych wierszy nie przypadły do gustu, pomimo, że całą twórczość zawartą w tym tomie oceniam bardzo wysoko. Ale chyba o to właśnie chodzi, bo przecież nic nigdy nie jest idealne. Każdy z nas jest inny i lubi inne rzeczy, prawda?


Może łatwiej będzie wam przekonać się do kupna tej książki, gdy poznacie jeden z wierszy i kilka cytatów z tej książki.

Chopin Bukowski 
To jest mój fortepian.
Telefon dzwoni i ludzie pytają: 
Co tam robisz? Może uchlalibyśmy się razem? 
A ja mówię: 
Siedzę przy fortepianie.
Co? 
Siedzę przy fortepianie.
Odkładam słuchawkę.
Ludzie mnie potrzebują. Czymś ich wypełniam. 
Jak mnie nie widzą jakiś czas wpadają w rozpacz, chce im się rzygać. 
Ale jak widuję ich za często chce się rzygać mnie. Trudno żywić innych cierpiąc samemu głód. 

"Prędzej umrę niż się rozpłaczę. Nie mogę
znieść łajdaków i nie mogę bez nich żyć.
opieram głowę o białą
lodówkę i mam ochotę wydać z siebie 
ostatni skowyt życia, ale 
jestem większy niż góry. "

"nigdy nie uważajcie się za lepszych i/lub 
szlachetnych 
ani nigdy nie próbujcie takimi być."

"Związki pomiędzy ludźmi po prostu nie są trwałe (...)
Jak gdyby nie istniały"



Tytuł oryginalny: 'Love Is a Dog From Hell' 
Autor: Charles Bukowski
Moja ocena:★★★★★ (dokładniej 4.5)









środa, 26 lipca 2017

MOJA OPINIA O 13 REASONS WHY / DEPRESJA / SAMOBÓJSTWO

Uwaga spojlery 


13 reasons why jeden z najpopularniejszych seriali w ostatnim czasie, na temat którego krążą skrajnie różne opinie. Historia Hanny Baker, która postanowiła odebrać sobie życie sporzadzając wcześniej listę 13 powodów, dla których,  albo raczej,  przez które to zrobiła. Dziewczyna dokładnie analizuje to co przeszła. Nagrywa 13 kaset. 13 osób. 13 powodów. Sporządza listę osób, które kolejno mają odsłuchać kasety. Zostawia pudełko pod drzwiami domu przyjaciela. I wraca do swojego mieszkania, by odebrać sobie życie.

Spotkałam się z różnymi opiniami na temat tego serialu. Jedni uważają, że wiele ich nauczył. Moja przyjaciółka nawet stwierdziła, że powinni puszczać go w szkołach, z czym po części się zgadzam. Jest grono osób, które uważają, że powinno powstawać więcej takich produkcji #przerywamymilczenie.
Jednak są też osoby, które ten serial uważają za porażkę, twierdzą, że problemy (powody) Hanny były wyolbrzymione a nawet błahe. Wyrażanie swojej opinii zaczynają zazwyczaj słowami 'Ja na jej miejscu...' 'Ja w takiej sytuacji..'  I w takich momentach zapominają o tym, że każdy jest inny i inaczej reaguje na dane sytuacje. Po drugie, osoby wypowiadajace się krytycznie na temat Hanny nie miały styczności z jej problemami, nie były ofiarami przemocy internetowej, nie były osamotnione, nie były świadkiem gwałtu, a co dopiero nie zostały same zgwałcone. Nie miały też depresji. Więc jak mogły zrozumieć co czuła bohaterka?
Oczywiście, zgadzam się, że niektóre z powodów były lekko wyolbrzymione, a niektóre osoby nie powinny znaleźć się na taśmach. Ale skoro Hanna uznała, że te osoby się tam znajdą, najwyraźniej miała ku temu powody.

Depresja nie jest chorobą, którą nabywasz z dnia na dzień. To długi proces zapadania w głąb siebie. Na początku powoli, może nawet nie jesteś wtedy tego świadomy, a z czasem zamienia się to w górską kolejkę jadącą tylko w dół. Krzyczysz, ale masz zaklejone usta. Nikt cię nie usłyszy. Więc dusisz to w sobie i nakręcasz się dodatkowo. Widzisz tylko problem i uważasz się za jego przyczynę. Zauważasz, że gdzie nie pójdziesz, w jakim miejscu się nie znajdziesz, dzieje się coś złego. Z twojego powodu. Tak było właśnie z Hanna. Nie wiem ile dokładnie trwał okres jej choroby, ale z tego co wywnioskowałam oglądając serial było to około 12 miesięcy. Dość długi okres, żeby wmówić sobie, jak bardzo jesteś beznadziejny i niepotrzebny. Wystarczający okres, żeby zapaść w poważną depresję. Ale też wystarczający okres dla ludzi z naszego otoczenia, by mogli zauważyć, że coś dzieje się nie tak. U Hanny nikt tego nie zauważył. Do momentu, kiedy było już za późno.


'Powody, które miała Hanna nie są wystarczające, żeby odebrać sobie życie.' Spotkałam się z taką opinią. Zastanowiłam się wtedy, czy może jest jakiś "dobry" powód by odebrać sobie życie? Może ktoś kiedyś spisał je na liście lub umieścił w tabelce a mi o tym nie wiadomo? Skoro ktoś wypowiada się na ten temat mówiąc, że Hanna nie miała prawa się zabić, bo spotkało ją za mało złych rzeczy, albo zbyt błahe problemy miała. Nie rozumiem, jak można klasyfikować powody odbierania sobie życia. Bo skoro Hanna nie mogła tego zrobić, to kto może? Ja jestem zdania, że każdy powinien żyć aż do naturalnej (bądź nie planowanej) śmierci, ale mimo wszystko staram się zrozumieć ludzi, którzy postanawiają umrzeć szybciej. W takim momencie nie należy klasyfikować ani oceniać. Oczyścić każdy ma prawo mieć swoją opinię, ale ludzie jakim prawem oceniacie nie znając tej osoby, nie znając jej myśli, nie będąc nią?!


Wiecie czym jest efekt motyla? Historia z 13 powodów jest idealnym przykładem tego zjawiska. Kiedy motyl zatrzepota skrzydłami wywołuje powiew, który narusza wszytko dookoła niego, sprawia, że kolejne elementy zaczynają upadać. Pojawiają się kolejne problemy spadające na nas jak domino. Jeden po drugim. Po kolei. Może ich być 13, może być więcej. Aż w pewnym momencie upada ostatni klocek. I co wtedy? Miara się przebiera. Niektórzy z tego wychodzą, żyją dalej, jest okej, bo ciężko powiedzieć, że jest dobrze, na pewno nie od razu. A inni...decydują postąpić tak jak Hanna.


Po części zgadzam się z osobami, które mówią, że Hanna powinna lepiej szukać pomocy. Oczywiście ona jej szukała, ona wolała o pomoc, jednak jej sygnały może nie były zbyt jasne. Albo trafiały do nieodpowiednich osób. Jednak gdyby Hanna zdecydowała się porozmawiać z kimś o swoich problemach (bo skoro była w stanie nagrać taśmy i opowiedzieć na nich wszystko, dosłownie wszystko, to potrafiłabym też to powiedzieć komuś) może wtedy ktoś by jej pomógł? I tu jest właśnie haczyk. Po nagraniu taśm postanowiła dać życiu drugą szansę. Udała się do pedagoga szkolnego i powiedziała mu, nie w prost, co chce zrobić. (Czyli jednak powiedziała komuś i skończyło się znów tak samo.) Dała zbyt mało wyraźne znaki? No przepraszam bardzo, co miała powiedzieć? "Planuję odebrać sobie życie?" Pytanie czy wtedy pan, do którego się udała zareagował by inaczej?



Wrócę na chwilę do samego początku. To pierwszych powodów, które jak słyszałam są "słabe i naciągane". No więc internet. Coś, bez czego nie możemy żyć. Miejsce, do którego dostęp ma prawe każdy. I jedno zdjęcie, które może zrujnować twoją reputację. A w dzisiejszym świecie to, co o nas mówią ma wielkie znaczenie. Zwłaszcza kiedy będąc nową w szkole, już na samym początku, każdy uważa cię za dziwkę, później lesbijkę, łatwą laskę, którą można wykorzystać. Pomyślcie dziewczyny jak to jest nie mieć nic do powiedzenia i tylko słuchać szeptów za plecami. Nie każdy potrafi się postawić. Charakter i psychika Hanny nie pozwoliły jej na to. Była zbyt słaba, nie miała siły przebicia, ani pewności siebie. Nie potrafiła się obronić. Traciła po kolei osoby, którym myślała, że może zaufać. Czuła się osamotniona i wykluczona.


Być może Hanna była już zmęczona szukaniem pomocy, może nie miała siły na kolejne ciosy od życia. Myślę, że ten serial powstał głowie ku przestrodze. Ważne jest żebyśmy potrafili zauważyć objawy depresji i osamotnienia, jakie miały miejsce w przypadku Hanny, ale też te które występują u ludzi z naszego otoczenia. I przede wszystkim ludzie(!) nie bądźmy toksyczni, nie wykluczajmy innych i nie ufajmy każdej plotce. Musimy pamiętać, że każda nawet mała próba pomocy się liczy. Każda chwila poświęcona takiej osobie może wiele zdziałać. Poświęcamy trochę uwagi innym i nie myślmy tylko o sobie. Może w ten sposób uratujemy komuś życie.

Dziękuję za uwagę.







czwartek, 20 lipca 2017

/SKAZA - ZBIGNIEW ZBOROWSKI/ przedpremierowo


 Zagłębienie tuż pod potylicą, pomiędzy kręgami c1 i c2, to najsłabiej osłonięty punkt kręgosłupa szyjnego. Nawet lekkie uderzenie skutkuje przerwaniem rdzenia kręgowego i śmiercią. Tak ginie młoda kobieta, doktorantka Zakładu Fizyki Jądrowej. Spokojna, ułożona i lubiana kobieta. Więc komu mogłoby zależeć na jej śmierci? Jedno jest pewne, w ten sposób nie zabijają amatorzy. To była zbrodnia, wręcz doskonała. Zabójca nie pozostawił po sobie żadnego śladu. Więc jak go odszukać, jeśli wszystko oparte jest na domysłach i pełne niedopowiedzeń?

Śledztwem zajmuje się Bartosz Konecki, którego stan emocjonalny w ostatnim czasie nie jest stabilny. Mężczyzna w swoim życiu przeszedł załamanie nerwowe i momentami nie kontroluje agresji. Czy ktoś mu ufa? I co ważniejsze, czy on sam ufa sobie? Czy po takich przejściach jest w stanie prowadzić tak skomplikowane śledztwo?

Rok 1939, Uniwersytet im. Jana Kazimierza we Lwowie. Polski naukowiec dokonuje wielkiego odkrycia, które można wykorzystać do produkcji broni masowego rażenia. Czy to możliwe, że jego zapiski mają jakiś związek z morderstwem?


Jest wiele książek, w których główny wątek to zabójstwo. Fabuła opiera się na śledztwie, a my wcielając się w głównego bohatera staramy się rozwiązać zagadkę. Z czasem odkrywamy powiązania, łączymy fakty i nawet już kilka stron przed rozwiązaniem akcji domyślamy się, jak to wszystko się zakończy.

Ale co jeśli z każdą stroną wszystko coraz bardziej się komplikuje, jeśli każda nowa poszlaka okazuje się błędna, a początkowo błahe fakty zaczynają mieć wielkie znaczenie? Tak właśnie jest ze Skazą, autor wiele razy spycha nas z tropu, i kiedy już myślimy, że wiemy co i jak, pokazuje nam, że jesteśmy w błędzie, do ostatnich stron trzyma nas w niepewności, by na końcu całkowicie nas zaskoczyć.


Przeplatanie rozdziałów z prowadzonego w teraźniejszości śledztwa i wydarzeń z przeszłości na pewno dodaje tej książce tajemniczości. Wątek wojenny wpleciony w kryminał stanowi naprawdę dobre połączenie i dzięki temu książka staje się bardziej skomplikowana i interesująca. 
Sam kontrast pomiędzy dwoma "światami" jest dużym urozmaiceniem, dzięki czemu nie skupiamy się tylko na fabule, ale widzimy dużo ukrytych przekazów w tej książce. 

Kolejna świetna polska książka, coraz więcej w naszym kraju znakomitych pisarzy. Naprawdę warto sięgnąć po nią, nawet jeśli nie zachwyci ona was tak bardzo jak mnie, to jestem pewna, że się nie zawiedziecie.

Cieszę się, że miałam okazję sięgnąć po tą książkę przedpremierowo, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak. Premiera już 2 sierpnia.


Tytuł oryginalny: 'Skaza'
Autor: Zbigniew Zborowski
Moja ocena: ★★★★★
Premiera: 2 sierpnia 2017










piątek, 12 maja 2017

Podsumowanie marca i kwietnia #2

Z założenia podsumowania miesiąca powinno robić się...  co miesiąc. Ale oczywiście ja to ja i muszę mieć wszystko na opak. Mam nadzieję, że przez następne miesiące takie posty będą się pojawiać regularnie.


Marzec, jeśli chodzi o czytanie, był wręcz tragicznym miesiącem. Przeczytałam cztery książki, z czego jedna miała niecałe dwadzieścia stron. Za to kwiecień wypadł dużo lepiej. Sześć książek. Może to mało, bo jak patrzę ile inne osoby czytają- dwadzieścia albo i więcej książek w miesiąc, to czuję się jakbym w ogóle nie pasowała do określenia "mola książkowego". Jednak nie samymi książkami żyje człowiek i nawet jakbym chciała usiąść i czytać cały dzień, to jest to (niestety) nierealne. Może kiedyś, jak dożyję później starości i będę siedzieć z książką i kotem na kolanach... marzenie.

Pierwsza książka, czyli "Potomkowie" o której jest osobny post była jedną z najlepszych książek tego roku. Dostałam ją od czytam.pl i od razu po otworzeniu paczki czułam, że to będzie dobre. Jeśli chcecie poczytać więcej to zapraszam kilka postów niżej.

O "Latarniku" i "Kamieniach na szaniec" nie będę się rozpisywać, bo chyba każdy je zna. Czytał bądź nie (nie każdy kto lubi książki musi czytać lektury, prawda?) Książki mi się podobały i były jednymi z lepszych lektur, przy drugiej z nich nawet uroniłam łezkę... Więc jeśli w przyszłości będziecie 'musieli' przeczytać którąś z nich, to naprawdę warto. Dają do myślenia i na pewno nie nudzą.

Ostatnia pozycja w marcu to "Bez słów" której recenzja też się pojawiła jakiś czas temu. Była lekka i przyjemna, myślę, że warta uwagi. Polecam zjechać kilka postów niżej i poczytać o niej dwa słowa.


A w kwietniu... w kwietniu czytałam książki chyba z każdego możliwego gatunku. Jeden kryminał, new adult, science fiction, dwa poradniki i romans o tematyce wojennej. Każda z nich na swój sposób czymś mnie ujęła.

Pierwsza na liście to "Skorumpowani" czyli historia inspirowana prawdziwymi zdarzeniami. Akcja dzieje się w Szwecji, która zawsze uważana była za idealne miejsce, spokojne, przyjazne. Po przeczytaniu tej książki możecie zmienić zdanie.

Śledztwa w sprawie brutalnych zabójstw zostają zamknięte i policja nie stara się ich rozwiązać. Wręcz przeciwnie, robi wszytko by sprawa nie wyszła na jaw. Bo kogo może obchodzić śmierć kilku prostytutek? Jedyną osobą zainteresowaną sprawą jest dziennikarka Annie Lander, która pomimo zakazu przełożonych postanawia prowadzić śledztwo na własną rękę. Może mieć to dla niej tragiczne konsekwencje, ale prawdopodobnie to jedyny sposób, by poznać prawdę o zabójstwach.

Kiedy weszłam na goodreads by zaznaczyć, że przeczytałam tą książkę- byłam zaskoczona, że jej ocena wynosi dużo poniżej trzech gwiazdek. Nadal nie wiem dlaczego tak jest, bo książka jest świetna. Ale mi zawsze podoba się coś, czego inni nienawidzą...

Kolejna na liście jest "Akuszerka" którą ja kocham i jeśli widzieliście poprzedni post to zdajecie sobie z tego sprawę, a jeśli nie to proszę scrollować i przeczytać.


"Blask" to jedyna książka, którą kupiłam w marcu i nie żałuję tej decyzji, bo była naprawdę fajna, lekka i wciągająca. Ludzie wyruszają z Ziemii na dwóch statkach kosmicznych (Empireum i Nowym Horyzoncie) by rozpocząć życie na nowej planecie. Podróż ma trwać kilkadziesiąt lat, ale perspektywa nowego, lepszego życia sprawia, że setki ludzi biorą udział w misji. Niestety dochodzi do konfliktu pomiędzy ludźmi z bliźniaczych statków i nikt do końca nie wie jaka jest jego przyczyna. Wawerly po pewnym czasie odkrywa jakie plany ma przywódczyni Nowego horyzontu wobec dziewczyn z Empireum...
Ja nie mogę doczekać się, aż przeczytam kolejny tom. Myślę, że warto, bo książka jest naprawdę ciekawa.

Kolejne dwie książki, czyli "Kim być? Sheila zaczyna od nowa" oraz "I tak dalej" to książki o życiu, w których nie liczyła się fabuła, tylko przemyślenia autora. Tego typu książki są ciekawą odmianą, dzięki nim możemy spojrzeć na świat przez pryzmat doświadczeń innych ludzi. Pierwsza książka, czyli "Kim być" jest specyficzna i bardzo bezpośrednia, ale trochę za dużo tam kutasów i ruchania (dosłownie, te słowa występują tam częściej niż przecinki). Jednak "I tak dalej" pomimo szczerości autora i wielu przekleństw i wulgaryzmów potrafi bawić, nie męczy i na pewno nie odrzuca od siebie. Tak jak pierwszej pozycji nie poleciłabym każdemu, tak drugą z nich mogę bez zastanowienia wam zaproponować. Jest krótka i ciekawa. Naprawdę warto po nią sięgnąć.

Ostatnia książka, o której napisałam kilka dni temu post to "Remedium" więc myślę, że nie ma sensu tutaj pisać minirecenzji, skoro post niżej macie pełną opinię na jej temat.


A wam ile książek udało się przeczytać? Czytaliście którąś z wyżej wymienionych?


Buziaczki :*




wtorek, 9 maja 2017

/REMEDIUM - SUZANNE YOUNG/



Jedną z rzeczy, która w życiu jest najważniejsza to tożsamość. To świadomość tego kim się jest i po co się żyje. A co jeśli twoje prawdziwe życie spada na dalszy plan? Program, który ma chronić, pomagać i wyciągać ludzi z rozpaczy staje się całym twoim życiem. Oddajesz się czemuś, co ma pomagać. Ale czy na pewno?


Quinlan McKee od kilku lat pracuje pomagając rodzinom, które utraciły kogoś bliskiego. Wciela się w nastolatków, którzy odeszli. Przez kilka dni odcięta od świata Quinlan przestaje istnieć zamieniając się w innego człowieka. Żyjąc jego życiem, zachowując się jak on, nosząc jego ubrania i spiąć w jego pokoju. Wszystko po to, by rodzina mogła się pożegnać, powiedzieć to, czego nie zdążyli przekazać dziecku za życia. Idealny sposób na zamknięcie relacji i pogodzenie się ze stratą, prawda? Ale czy życie od zlecenia do zlecenia na pewno jest bezpieczne dla sobowtórów ?

Wkraczajac w życie poszkodowanej rodziny bardzo ważne jest by trzeba przestrzegać jednej zasady - nie wolno angażować się emocjonalnie. Talent dziewczyny do wyrzekania się swojej osobowości sprawia, że staje się ona jedną z najlepszych w swoim fachu. Udaje jej się oddzielić prawdziwe życie od fikcji, chociaż czasami ciężko nazwać 'to' prawdziwym życiem.
                                           

Kilka dni po zakończeniu zlecenia, Quinlan zostaje wysłana do kolejnej rodziny, pomimo, że jest to zakazane i niebezpieczne dla jej zdrowia. Stanie się Cataliną Barnes może być ponad jej siły, jednak dziewczyna postanawia spróbować, pomimo, że wie jakie mogą być tego skutki.

Wszystko zaczyna się komplikować, gdy pomiędzy dziewczyną, a chłopakiem Cataliny rodzi się uczucie, a Quinlan pragnąca rodzinnego ciepła i miłości zapomina o zasadzie, by nie angażować się emocjonalnie. Chce stać się Cataliną, której życie wydaje się takie piękne i bezproblemowe. Jednak to tylko pozory, które z czasem zaczynają się rozmywać, a na światło dzienne pomału wypływają fakty, które dziewczyna stara się ułożyć w logiczną całość. Wtedy pojawia się pytanie. Co stało się tak na prawdę z Cataliną i kto jest za to odpowiedzialny. A co najważniejsze, jaki to ma związek z Quinlan.

Książka ta leżała u mnie na półce ponad rok. Czekała na swoją kolej, aż w końcu przyszedł na nią czas. Nie miałam co do niej zbyt wielkich oczekiwań, można powiedzieć, że nawet byłam nastawiona negatywnie, pomimo, że pomysł na książkę jest bardzo ciekawy. Jednak bardzo mi się podobała i nie mogę doczekać się, aż sięgnę po kolejną część. Remedium czyta się przyjemnie ze względu na główną bohaterkę, która ani razu nie wyprowadziła mnie z równowagi, co często zdarza się w przypadku narracji pierwszoosobowej. Jeśli szukacie czegoś lekkiego, co czyta się miło i szybko, to naprawdę polecam wam tą książkę.

Miłego dnia, całuski :*

Tytuł oryginalny: 'The remedy'
Autor: Suzanne Young
Moja ocena:★★★★☆



piątek, 21 kwietnia 2017

/AKUSZERKA - KATJA KETTU/

Są takie książki, przez które się przepływa bez wielkich emocji, o których zapomina się zaraz po odłożeniu na półkę i nawet nie myśli się, by kiedykolwiek do tej książki wrócić. Takich pozycji jest bardzo dużo. Przeciętne historie, nic nie wnoszące do naszego życia, ciekawe przez chwilę. Ale w tym przypadku tak nie było. Książka, o której wam dzisiaj opowiem nie jest absolutnie czwórkową pozycją. Może macie wrażenie, że mi się wszystko podoba, że nie jestem ani surowa, ani wymagająca, ale to nie tak. Ja po prostu czytam tylko to, co mi się podoba, a jeśli coś mi 'nie idzie' to po prostu to odkładam i nie męczę się. Proste? Proste.


Wracając do tematu Akuszerki- przykuła ona moją uwagę kiedyś w biedronce, kilka miesięcy temu zamówiłam ją w księgarni internetowej z myślą 'Romans wojenny? To na pewno będzie świetna książka!' ale jakoś później nie miałam na nią ochoty, przeczytałam kilka negatywnych opinii i nawet żałowałam, że ją kupiłam. Leżała tak na półce, porzucona, niechciana, zrobiło mi się jej żal, więc zaczęłam czytać. Pierwsza strona, druga, trzecia... nie dałam rady. Jakie to dziwne, że opinie innych ludzi miały w tym momencie tak wielki wpływ na mnie. Bałam się tej książki, nie chciałam się zawieść, może w tamtym momencie potrzebowałam jakiejś 'lżejszej' lektury. Nie wiem, po prostu nie zgrałyśmy się.

Jakoś tydzień temu postanowiłam dać jej drugą szansę. Tym razem, gdy zaczęłam czytać nie mogłam się oderwać i pochłonęłam kilkadziesiąt stron w jeden wieczór, co już dawno mi się nie zdarzyło. Pomyślałam sobie wtedy 'Halo! Przecież to miało być tak okropne, wulgarne i nie do zniesienia! Więc dlaczego mi się to podoba? Jestem jakaś inna?' Czytałam dalej, wstyd się przyznać, ale czekałam na moment, kiedy coś mi się nie spodoba. Nie doczekałam się. Przełożyłam ostatnią stronę i zamknęłam tą książkę. Ach moja Akuszerko jak ja przez Ciebie cierpię. Tego nie da się opisać słowami.


A o czym jest ta książka? O wojnie, dlatego jest brutalna, wulgarna, dobitnie szczera i okrutna. Dlatego nie ma co spodziewać się romansu pokroju Collen Hoover bądź Anny Todd (nie mówię oczywiście, że któraś z tych autorek nie potrafi pisać, wręcz przeciwnie, są to jedne z najlepszych autorek tego gatunku, ale mam nadzieję, że rozumiecie moje porównanie). W przypadku Kettu - pisarka w swojej powieści skupia się głównie na przedstawieniu uczuć bohaterki, nie tylko do jej ukochanego Johannesa, ale do całego wojennego świata. Książka napisana w formie pamiętnika pozwala nam poznać nawet najskrytsze zakamarki wojennej Finlandii. Bardzo dobitnie przedstawione zostało tło historii, środowisko,  w jakim rozgrywa się akcja wywiera na czytelniku duże wrażenie i myślę, że musimy właśnie na tym tle skupić się najbardziej.

Historia dziewczyny, która jest pielęgniarką, położną w małej wiosce, gdzie odbiera porody i pomaga ludziom leczyć choroby. Pewnego dnia do wioski przyjeżdża niemiecki oficer i robi zdjęcia do gazety. Czy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje? Najwyraźniej tak, ponieważ dziewczyna nie może zapomnieć o młodym mężczyźnie. Dzikie Oko, tak nazywają bohaterkę, wyjeżdża za ukochanym do obozu jenieckiego, gdzie oferuje pomoc jako pielęgniarka. Czy było warto porzucić dom? Czy Johannes jest tego warty? Jednak najważniejsze pytanie jakie zada sobie dziewczyna, to kim jest ten Johannes i jaką ona odgrywa rolę w jego życiu?


Najważniejsze w tej książce jest to, by nie nastawiać się na przesłodzoną historię z happy endem, która wprawi was w cudowny, wesoły nastrój. Nie oszukujmy się. Jest wojna, a podczas wojny nie ma powściągliwości, dlatego jeśli przekleństwa albo opisy pewnych czynności (związanych z porodami, operacjami lub czynnościami np. fizjologicznymi) są dla was jakimś problemem, to ta książka nie jest dla was, nie czytajcie jej, bo tylko się zniesmaczycie. Aczkolwiek myślę, że warto raz kiedy przeczytać coś tak dobitnego i mocnego.

Miłego dnia, całuski :*

Tytuł oryginalny: 'Kätilö'
Autor: Katja Kettu
Moja ocena: ★★★★★